poniedziałek, 23 czerwca 2014

[01] Last Look Love

Cześć Wam!
Jesteście gotowi na Last Look Love?
Bo właśnie zaczynamy! ;)
Życzę przyjemnego czytania :)

* * *

Kim stawiała niepewne kroki na boisku liceum Seaford. Czuła, że ma nogi jak z waty. Lada chwila miała zacząć się uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego. Krzesła, na których mieli zasiąść uczniowie i pracownicy szkoły, były ustawione w kilkunastu rzędach tuż przed mównicą znajdującą się na scenie o średniej wielkości.
Pogoda dopisywała. Jak zwykle w Seaford świeciło słońce. Lecz było to przyjemne ciepło, a nie upał, którego można doświadczyć szczególnie latem.
Podczas tego specjalnego dnia Crawford dotrzymywały towarzystwa cztery przyjaciółki.
Z pierwszą z nich- Grace Hunter- Kimberly miała najlepszy kontakt. Przyjaźniły się już od paru ładnych lat. Ale pomimo tego, że pod względem charakteru posiadały wiele cech wspólnych, ich wygląd zewnętrzny zdecydowanie się różnił. Na przykład kolorem włosów Grace był ciemny brąz lekko wpadający w czerń, natomiast Kim mogła się pochwalić platynowym blondem. Kolejną różnicą dotyczącą włosów przyjaciółek był ich kształt. Prościutkie pasma Hunter nigdy nie sprawiały kłopotów po przebudzeniu, a Crawford musiała nieraz ponarzekać na swoje bujne loki. Na dodatek Grace posiadała duże oczy i ciemną karnację. Oczy Kim były trochę mniejsze, a jasny odcień pokrywał wrażliwą na każde draśnięcie skórę. Przynajmniej średni wzrost dziewczyn je łączył.
Obok koleżanek stała również Lorie Ramirez. Ich dobra znajoma  z wcześniejszych lat szkolnych o hiszpańskiej urodzie, którą zawdzięczała korzeniom od strony ojca.
Julie Miller oraz Mikę Evans przyjaciółki poznały dokładnie trzy lata wcześniej w liceum. Podczas pierwszego dnia w szkole dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać na jednej z przerw. A los sprawił, że od tamtej pory cała piątka była nierozłączna.
-                      Jesteś pewna, że ci przeszło? – Grace zapytała szeptem Kim, gdy zajęły już miejsca przeznaczone dla maturzystów.
-                      Tak, jestem pewna. W końcu pracowałam nad tym całe lato – odparła hardo blondynka.
-                      Spójrz, kto siedzi w przedostatnim rzędzie – powiedziała cicho Lorie do Kimberly, lekko się przy tym rumieniąc.
Zaciekawiona Crawford błyskawicznie odwróciła głowę, a następnie przekręciła ją do normalnej pozycji. Blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
-                      Czyli jednak nie przeszło – zaśmiała się radośnie Mika.
-                      Nie – przyznała bez żadnych skrupułów Kim.
-                      Och, nie! – jęknęła żałośnie Grace. – Znowu będziemy musiały słuchać, jakie to nasz sportsmen ma piękne włosy!
-                      Głośniej, bo nie słyszała cię jeszcze druga połowa Seaford! – blond włosa skarciła przyjaciółkę.
Mika i Julie wybuchły gromkim śmiechem. Uwielbiały pseudo-kłótnie tych dwóch.
Po chwili dziewczęta spostrzegły, że na całym boisku zapanowała cisza. A jej powodem był dyrektor Thunderburg, który właśnie ustawił się za mównicą. Mężczyzna ubrany był jak zwykle w koszulę przewiązaną krawatem oraz spodnie od garnituru. Nauczyciel przyjął wygodną dla siebie pozycję i rozpoczął przemowę.
-                      Jak wyglądam? – Hunter zapytała Julie, nim pedagog zdążył cokolwiek powiedzieć.
-                      Dzień dobry, droga młodzieży! Witam was ponownie po tej niezwykle słonecznej, letniej przerwie. Mam nadzieję, że porządnie wypoczęliście, ponieważ ten rok szkolny nie będzie należał do mało pracowitych okresów, szczególnie dla naszych tegorocznych maturzystów.
Kim nie zarejestrowała już reszty przemówienia. Nie miała ochoty słuchać tego samego po raz czwarty. Czekała tylko na moment, gdy oficjalna uroczystość się skończy, a uczniowie będą mogli rozejść się do klas na lekcje. Wtedy minęłoby kilka godzin i blondynka mogłaby już wrócić do domu.
Crawford z przerażeniem zaczęła rozmyślać o najbliższych kilku miesiącach. Nadchodzący czas będzie musiała poświęcić na podjęcie decyzji o swojej dalszej edukacji. Co prawda, wiedziała już w jakim mniej więcej kierunku chciałaby iść, jednak wciąż nie miała konkretów.
Blondynka czuła przez skórę, że to nie będzie zwykły rok szkolny. Z pewnością wiele się wydarzy.
-                      Dziękuję wszystkim za uwagę – powiedział dyrektor po skończonej przemowie.
Kim uśmiechnęła się pod nosem. Zdawała sobie sprawę z tego, jaką to ona uwagę poświęciła Thunderburgowi, podczas gdy ten męczył się nad doborem właściwych słów, które mógłby zawrzeć w swojej mowie.
-                      Możecie się teraz rozejść do klas. Za piętnaście minut rozpoczną się lekcje.
Tłum uczniów zgodnie ruszył w stronę budynku. Cała sytuacja nieco przypominała jedną z przerw. Kimberly tak bardzo nienawidziła tego gwaru i hałasu. Cóż, będzie zmuszona znów się do tego przyzwyczaić.
-                      A temu co się stało? – zagadnęła Grace do przyjaciółki.
-                      Komu? Jackowi? – zdziwiła się blondynka i rozpoczęła swoje poszukiwania szatyna wzrokiem.
Hunter lekko uderzyła się w czoło, dając Kim do zrozumienia, że to co powiedziała, wcale nie należało do najinteligentniejszych rzeczy.
-                      Tak, Jackowi! – zdenerwowała się brązowowłosa. – Miltonowi!
-                      Miltonowi?
Rudowłosy Milton Krupnick był jednym z przyjaciół Kim i Grace, którego poznały kilkanaście lat temu. To samo tyczyło się Eddie’ego Jonesa, miłego czarnoskórego chłopaka. Dziewczęta nie ukrywały, że ich kontakt z chłopcami cztery lata temu był o niebo lepszy, ale ta relacja, która obecnie łączyła grupkę, w zupełności im odpowiadała i wystarczała.
-                      No, Miltonowi. Temu chłopakowi co zawsze nosi podkolanówki do szortów.
Blondynka zmroziła wzrokiem Grace.
-                      Naprawdę nie musisz mi tłumaczyć, kto to Milton. Po prostu powiedz, co mu się stało.
-                      To ja chcę się dowiedzieć, co mu się stało!
-                      Grace!
-                      Okej, no dobra... – mruknęła niezadowolona Hunter.
Nie mogła pojąć, dlaczego Kimberly nie miała akurat tak jak ona ochoty na przekomarzanie się.
-                      Nie wiem jakim cudem tego nie zauważyłaś, ale pięć minut przed końcem przemówienia Milton wyleciał z boiska jak opętany, przy okazji ściągając swoją muszkę.
-                      Prawie biegł – do rozmowy cichutko włączyła się Lorie.
-                      No przecież mówię, że wyleciał! – oburzyła się Hunter.
-                      Powiedziałaś, że wyleciał, a Lorie mówi, że wybiegł. To nie jest to samo – zaśmiała się głupkowato Julie.
Kim jedynie wywróciła oczami. Odpuściła już sobie dalszą konwersację z przyjaciółkami. Wiedziała, że nic się nie dowie na tamtą chwilę. Kochała swoje zwariowane koleżanki. Każda z nich była zupełnie inna i wyjątkowa na swój sposób. Ale niekiedy zdarzały się dni, gdy paczka w ogóle się ze sobą nie dogadywała. Albo po prostu jedna z dziewczyn była nastawiona do wszystkiego na „nie” i wolała przebywać z dala od towarzystwa. Crawford czuła, że tego dnia wypadła jej kolej.
-                      Idę do Randy’ego – oznajmiła nagle Mika do pogrążonej w myślach blondynki.
Dziewczyna jedynie kiwnęła głową i rzuciła spojrzenie na śmiejącą się w niebogłosy resztę przyjaciółek. A potem mimowolnie zerknęła na Evans idącą przy boku pewnego chłopaka. Ciekawe przy boku którego, będzie szła za tydzień...
Kim naprawdę lubiła Mikę, jednak nie była w stanie zrozumieć jej podejścia do związków. Bliższe relacje panny Evans z chłopakami były krótkotrwałe i niedbałe. Zupełnie nie przywiązywała do nich wagi. Po prostu ciągle potrzebowała kogoś przy sobie mieć. Mało tego. Inną rzeczą, jaka wydawała się dla niej ważna, to bycie w centrum zainteresowania. Nie mogła przeżyć, kiedy nie zwracano na nią uwagi dłużej niż pięć minut.
Kim, Lorie i Julie wreszcie dotarły pod odpowiednią salę. Blondynka usiadła na jednej z ławek, tępo przypatrując się przyjaciółkom, które o czymś rozmawiały.
Miller jak zwykle żywo gestykulowała i co chwilę wybuchała niepohamowanym śmiechem, z przyzwyczajenia zakrywając przy tym usta dłonią. Wbrew pozorom fakt, że dobrze się uczyła, wcale nie oznaczał, że szatynka nie wiedziała co to zabawa. Jednak kłamstwem byłoby powiedzieć, że spędzała mało czasu przy książkach, ponieważ weekendy przeważnie poświęcała nauce. Lecz pomimo to zawsze znalazła chwilę dla swoich znajomych.
Ramirez uważnie słuchała szatynki, a gdy chciała się uśmiechnąć, mocno się rumieniła i spuszczała wzrok. Wielu podejrzewało, że radość była dla niej wstydliwym uczuciem. Brązowowłosa rzadko kiedy unosiła kąciki ust. A gdy już to robiła, zachowywała się tak, jakby śmiech przynosił jej hańbę. Właściwie była ona osobą skrytą i nieśmiałą. Niektórzy powiedzieliby, że nawet za bardzo. Jednak Julie przeważnie jej broniła i mówiła, że to po prostu wynika z typu osobowości.
Crawford wstała z miejsca i zarzuciła swoją torbę na ramię. Postanowiła przejść się po szkole, by przypomnieć sobie miejsce, w którym będzie często przebywać przez następne kilka miesięcy.
Kim szła schodami prowadzącymi na parter. Po drodze minęła Grace, która siedziała na stopniu, uważnie przeglądając się w swoim lusterku. Brunetka co chwila poprawiała swoje włosy. Lecz za każdym razem, gdy wydawało się, że lśniąca grzywka jest już perfekcyjnie ułożona, dziewczyna znów zaczynała czesać ją od nowa. To była prawdziwa obsesja na punkcie wyglądu.
Blondynka wreszcie dotarła na parter. To właśnie tu znajdowało się serce liceum. Zawsze przebywało w tym miejscu najwięcej uczniów.
Najpierw Kimberly dostrzegła oczywiścię Mikę Evans. Ta dziewczyna wyraźnie potrzebowała być w centrum uwagi. Dopiero co rozpoczął się rok szkolny, a szatynka już była otoczona adorującą ją grupką nastolatków. Siostrzenica Phila Falafela była uznawana za szkolną piękność, a tłumy zarówno chłopaków jak i dziewczyn wręcz marzyły o przeprowadzeniu z nią choćby krótkiej rozmowy.
Crawford przez swoje zamyślenie wpadła na Eddie’ego Jonesa.
-                      Oj! Przepraszam, Eddie  - powiedziała.
Lecz ciemnoskóry nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Zwyczajnie szedł przez pełny korytarz z rękami w kieszeniach od bluzy. Chłopak był ślepo wpatrzony w jeden punkt, jakby ktoś go zaczarował. Nie przejmował się otaczającym go światem.
-                      Hej, Eddie! – wołała kolegę.
Jones zatrzymał się i powoli odwrócił do Kim. Posłał jej niepewny uśmiech i ruszył dalej.
Kimberly wryło w ziemię. Dlaczego Eddie zachowywał się tak dziwnie? W życiu nie spodziewałaby się po nim takiej reakcji. Blondynka postanowiła zostawić tą sytuację bez zbędnych przemyśleń.
Dziewczyna zerknęła mimowolnie w stronę drzwi od stołówki. Widok, który tam ujrzała przyprawił ją o szybsze bicie serca. Blondynka uśmiechnęła się sama do siebie.
Przy szkolnej stołówce stał Jack Brewer we własnej osobie wraz z Jerry’m Martinezem. Chłopcy o czymś żywo rozmawiali. Szatyn chwalił się przed najlepszym przyjacielem świeżo nauczonym saltem z karate. Co prawda Martinez zaśmiał się i zaczął bić brawo, jednak po jego minie można było wywnioskować, że już miał dość popisów Jacka, które często skupiały na sobie uwagę otoczenia.
Brewer był zauroczeniem Crawford od prawie roku. Dziewczyna zauważyła go podczas nudnych zajęć z historii, na które wspólnie chodzili przez pierwszy miesiąc po przepisaniu się szatyna do Seaford High School. Chłopak spodobał się jej pod koniec października i od tego momentu widywała go niestety jedynie na przerwach.
Przez poprzedni rok blondynka starała się zebrać jak najwięcej informacji o Brewerze. W międzyczasie dowiedziała się, że idolem Jacka był Bobby Wasabi- światowej sławy karateka, który raz zagościł w Seaford. Nastolatek oczywiście był obecny na pokazie mężczyzny.
Przesadna fascynacja karate doprowadziła do zaniedbania nauki przez brązowowłosego, w wyniku czego nie zdał on do klasy maturalnej. Na szczęście nie był sam. Towarzystwa na większości lekcji dotrzymywał mu jego rówieśnik- Jerry.
W całej szkole rozbrzmiał dzwonek.
Kim przymusowo wróciła pod salę lekcyjną, w której za chwilę miały się rozpocząć zajęcia z hiszpańskiego.

21 komentarzy:

  1. Zapowiada się świetnie :)
    Czuć, że wyjdzie z tego przyzwoita lekturka!
    Trzymaj się ciepło^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, dziękuję <3 Ty również się trzymaj :D

      Usuń
  2. Świetna lektura bedzie z tego tak jak poprzednie opowiadanie .
    Zapraszam cie cieplutko do mnie :*
    http://z-kopyta-inny-niz-wszystkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci :) Zaraz wchodzę na Twojego bloga i lecę komentować :*

      Usuń
  3. Hmm... ciekawe czy Jack wie o istnieniu Kim...
    Rozdział jest cudowny...
    Zgadzam się z dziewczynami! Całkiem przyzwoita lekturka!
    Czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Jack wie o istnieniu, Kim? Dobre pytanie, na które znajdzie się odpowiedź w następnych rozdziałach ;))

      Usuń
  4. Cudo *.* Nie mogłam doczekać się początku tego opowiadania!
    Jestem pełna podziwu i zazdroszczę talentu! ;D
    A żeby Jack'a coś pierdyknęło i do Kim poszedł no! ;)
    Czekam na nn ;>
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, dziękuję ;)
      Uwierz, Jacka coś pierdyknie. Dopiero potem okaże się, co z tego wyjdzie ;)

      Usuń
  5. Gdyby nie mój spontan i durny blogger, napisałabym komentarz wcześniej, a nie dopiero po prawie dobie ^.^
    Już Ci pisałam, że podoba mi się pomysł, więc nie może mi się podobać pierwszy, wprowadzający do historii rozdział.
    Bardzo dobre opisy osób i uczuć :) A gify świetnie dopełniają całość ;)
    Dołączam do pytania Any - ciekawe, czy Jack wie, że w ogóle w szkole jest jakaś blondwłosa Kim? ;)
    Zapowiada się dobrze, nie ma literówek, jedynie przecinki czasami znajdują się w nieodpowiednich miejscach :) Mam nadzieję, że psychicznie nastawiłaś się na to, że będę tu z każdym nowym rozdziałem i znowu urządzę akcję poszukiwawczą, jak znikniesz?

    Pozdrawiam :*
    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, kochana :*
      Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award.
      Więcej informacji tutaj : http://una-infinidad.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html

      Usuń
    2. Tak, Cleo! Wiem, że jak coś, to akcja ratunkowa zostanie reaktywowana ;) Cieszę się, że podoba Ci się pierwszy rozdział :D A co do pytania o Jacka.. Myślę, że zna Kim z widzenia i pewnego wydarzenia, które jest opisane w drugim rozdziale :)
      I wiem, że mam problem z tymi przeklętymi przecinkami haha ;)

      Usuń
    3. Dziękuję za nominację :) Niedługo zajmę się Liebster Award :)

      Usuń
  6. rozdział jest genialny, nie spodziewałam się, że Jack i Kim nie będą się znali!
    brak słów po prostu.. CUDOWNIE !
    mam nadzieję, że kolejny pojawi się wkrótce.
    Trzymaj się ;*
    i zapraszam do mnie na nn :)
    http://opowiadania-kickin-it.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz :)
      Zaraz do Ciebie zajrzę :D

      Usuń
  7. Ooo, pierwszy rozdzialik jak najbardziej na plus, bardzo pozytywnie. Fajnie napisany i ciekawy. Jack wie o istnieniu Kim? Czekam niecierpliwie na kolejny epizod. Pozdrawiam cieplutko, Paciaa. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Jack zna Kim z widzenia i mieli okazję porozmawiać, a to wszystko będzie opisane w drugim rozdziale, który dziś dodam :D

      Usuń
  8. Swietny poczatek ;D
    Tylko Kim jes za bardzo fanka Brewera mam nadzieje ze nie ma az takiej obsesji na jego punkcie i gdy tylko do niej zagada ona jaka sie jak glupia :D Nie birz sobie tego jako krytyke czy cos poprostu mowie ;)
    Ale jest Okey ;D
    Kocham Julka<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co do Kim, to powiem, że Jack bardzo, bardzo, bardzo się jej podoba. I tak, to chyba niestety jest obsesja :( Możesz się zresztą o tym przekonać w późniejszych rozdziałach :)

      Usuń
  9. 25 yr old Technical Writer Isa Terbeck, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Defendor and Archery. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Ferrari 330 TRI/LM Spider. odwiedz strone tutaj

    OdpowiedzUsuń