Cześć Wam!
Jesteście gotowi na Last Look Love?
Bo właśnie zaczynamy! ;)
Życzę przyjemnego czytania :)
* * *
Kim stawiała niepewne kroki na
boisku liceum Seaford. Czuła, że ma nogi jak z waty. Lada chwila miała zacząć
się uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego. Krzesła, na których mieli zasiąść
uczniowie i pracownicy szkoły, były ustawione w kilkunastu rzędach tuż przed
mównicą znajdującą się na scenie o średniej wielkości.
Pogoda dopisywała. Jak zwykle w
Seaford świeciło słońce. Lecz było to przyjemne ciepło, a nie upał, którego
można doświadczyć szczególnie latem.
Podczas tego specjalnego dnia
Crawford dotrzymywały towarzystwa cztery przyjaciółki.
Z pierwszą z nich- Grace
Hunter- Kimberly miała najlepszy kontakt. Przyjaźniły się już od paru ładnych
lat. Ale pomimo tego, że pod względem charakteru posiadały wiele cech
wspólnych, ich wygląd zewnętrzny zdecydowanie się różnił. Na przykład kolorem
włosów Grace był ciemny brąz lekko wpadający w czerń, natomiast Kim mogła się
pochwalić platynowym blondem. Kolejną różnicą dotyczącą włosów przyjaciółek był
ich kształt. Prościutkie pasma Hunter nigdy nie sprawiały kłopotów po
przebudzeniu, a Crawford musiała nieraz ponarzekać na swoje bujne loki. Na
dodatek Grace posiadała duże oczy i ciemną karnację. Oczy Kim były trochę
mniejsze, a jasny odcień pokrywał wrażliwą na każde draśnięcie skórę.
Przynajmniej średni wzrost dziewczyn je łączył.
Obok koleżanek stała również
Lorie Ramirez. Ich dobra znajoma z
wcześniejszych lat szkolnych o hiszpańskiej urodzie, którą zawdzięczała
korzeniom od strony ojca.
Julie Miller oraz Mikę Evans
przyjaciółki poznały dokładnie trzy lata wcześniej w liceum. Podczas pierwszego
dnia w szkole dziewczyny zaczęły ze sobą rozmawiać na jednej z przerw. A los
sprawił, że od tamtej pory cała piątka była nierozłączna.
-
Jesteś pewna, że ci przeszło? – Grace zapytała szeptem
Kim, gdy zajęły już miejsca przeznaczone dla maturzystów.
-
Tak, jestem pewna. W końcu pracowałam nad tym całe lato
– odparła hardo blondynka.
-
Spójrz, kto siedzi w przedostatnim rzędzie –
powiedziała cicho Lorie do Kimberly, lekko się przy tym rumieniąc.
Zaciekawiona Crawford
błyskawicznie odwróciła głowę, a następnie przekręciła ją do normalnej pozycji.
Blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
-
Czyli jednak nie przeszło – zaśmiała się radośnie Mika.
-
Nie – przyznała bez żadnych skrupułów Kim.
-
Och, nie! – jęknęła żałośnie Grace. – Znowu będziemy
musiały słuchać, jakie to nasz sportsmen ma piękne włosy!
-
Głośniej, bo nie słyszała cię jeszcze druga połowa
Seaford! – blond włosa skarciła przyjaciółkę.
Mika i Julie wybuchły gromkim
śmiechem. Uwielbiały pseudo-kłótnie tych dwóch.
Po chwili dziewczęta spostrzegły,
że na całym boisku zapanowała cisza. A jej powodem był dyrektor Thunderburg,
który właśnie ustawił się za mównicą. Mężczyzna ubrany był jak zwykle w koszulę
przewiązaną krawatem oraz spodnie od garnituru. Nauczyciel przyjął wygodną dla
siebie pozycję i rozpoczął przemowę.
-
Jak wyglądam? – Hunter zapytała Julie, nim pedagog
zdążył cokolwiek powiedzieć.
-
Dzień dobry, droga młodzieży! Witam was ponownie po tej
niezwykle słonecznej, letniej przerwie. Mam nadzieję, że porządnie
wypoczęliście, ponieważ ten rok szkolny nie będzie należał do mało pracowitych
okresów, szczególnie dla naszych tegorocznych maturzystów.
Kim nie zarejestrowała już
reszty przemówienia. Nie miała ochoty słuchać tego samego po raz czwarty.
Czekała tylko na moment, gdy oficjalna uroczystość się skończy, a uczniowie
będą mogli rozejść się do klas na lekcje. Wtedy minęłoby kilka godzin i
blondynka mogłaby już wrócić do domu.
Crawford z przerażeniem zaczęła
rozmyślać o najbliższych kilku miesiącach. Nadchodzący czas będzie musiała
poświęcić na podjęcie decyzji o swojej dalszej edukacji. Co prawda, wiedziała
już w jakim mniej więcej kierunku chciałaby iść, jednak wciąż nie miała
konkretów.
Blondynka czuła przez skórę, że
to nie będzie zwykły rok szkolny. Z pewnością wiele się wydarzy.
-
Dziękuję wszystkim za uwagę – powiedział dyrektor po
skończonej przemowie.
Kim uśmiechnęła się pod nosem.
Zdawała sobie sprawę z tego, jaką to ona uwagę poświęciła Thunderburgowi,
podczas gdy ten męczył się nad doborem właściwych słów, które mógłby zawrzeć w
swojej mowie.
-
Możecie się teraz rozejść do klas. Za piętnaście minut
rozpoczną się lekcje.
Tłum uczniów zgodnie ruszył w
stronę budynku. Cała sytuacja nieco przypominała jedną z przerw. Kimberly tak
bardzo nienawidziła tego gwaru i hałasu. Cóż, będzie zmuszona znów się do tego
przyzwyczaić.
-
A temu co się stało? – zagadnęła Grace do przyjaciółki.
-
Komu? Jackowi? – zdziwiła się blondynka i rozpoczęła
swoje poszukiwania szatyna wzrokiem.
Hunter lekko uderzyła się w
czoło, dając Kim do zrozumienia, że to co powiedziała, wcale nie należało do
najinteligentniejszych rzeczy.
-
Tak, Jackowi! – zdenerwowała się brązowowłosa. –
Miltonowi!
-
Miltonowi?
Rudowłosy Milton Krupnick był
jednym z przyjaciół Kim i Grace, którego poznały kilkanaście lat temu. To samo
tyczyło się Eddie’ego Jonesa, miłego czarnoskórego chłopaka. Dziewczęta nie
ukrywały, że ich kontakt z chłopcami cztery lata temu był o niebo lepszy, ale
ta relacja, która obecnie łączyła grupkę, w zupełności im odpowiadała i
wystarczała.
-
No, Miltonowi. Temu chłopakowi co zawsze nosi
podkolanówki do szortów.
Blondynka zmroziła wzrokiem Grace.
-
Naprawdę nie musisz mi tłumaczyć, kto to Milton. Po
prostu powiedz, co mu się stało.
-
To ja chcę się dowiedzieć, co mu się stało!
-
Grace!
-
Okej, no dobra... – mruknęła niezadowolona Hunter.
Nie mogła pojąć, dlaczego
Kimberly nie miała akurat tak jak ona ochoty na przekomarzanie się.
-
Nie wiem jakim cudem tego nie zauważyłaś, ale pięć
minut przed końcem przemówienia Milton wyleciał z boiska jak opętany, przy
okazji ściągając swoją muszkę.
-
Prawie biegł – do rozmowy cichutko włączyła się Lorie.
-
No przecież mówię, że wyleciał! – oburzyła się Hunter.
-
Powiedziałaś, że wyleciał, a Lorie mówi, że wybiegł. To
nie jest to samo – zaśmiała się głupkowato Julie.
Kim jedynie wywróciła oczami.
Odpuściła już sobie dalszą konwersację z przyjaciółkami. Wiedziała, że nic się
nie dowie na tamtą chwilę. Kochała swoje zwariowane koleżanki. Każda z nich
była zupełnie inna i wyjątkowa na swój sposób. Ale niekiedy zdarzały się dni,
gdy paczka w ogóle się ze sobą nie dogadywała. Albo po prostu jedna z dziewczyn
była nastawiona do wszystkiego na „nie” i wolała przebywać z dala od
towarzystwa. Crawford czuła, że tego dnia wypadła jej kolej.
-
Idę do Randy’ego – oznajmiła nagle Mika do pogrążonej w
myślach blondynki.
Dziewczyna jedynie kiwnęła
głową i rzuciła spojrzenie na śmiejącą się w niebogłosy resztę przyjaciółek. A
potem mimowolnie zerknęła na Evans idącą przy boku pewnego chłopaka. Ciekawe
przy boku którego, będzie szła za tydzień...
Kim naprawdę lubiła Mikę, jednak
nie była w stanie zrozumieć jej podejścia do związków. Bliższe relacje panny
Evans z chłopakami były krótkotrwałe i niedbałe. Zupełnie nie przywiązywała do
nich wagi. Po prostu ciągle potrzebowała kogoś przy sobie mieć. Mało tego. Inną
rzeczą, jaka wydawała się dla niej ważna, to bycie w centrum zainteresowania.
Nie mogła przeżyć, kiedy nie zwracano na nią uwagi dłużej niż pięć minut.
Kim, Lorie i Julie wreszcie
dotarły pod odpowiednią salę. Blondynka usiadła na jednej z ławek, tępo
przypatrując się przyjaciółkom, które o czymś rozmawiały.
Miller jak zwykle żywo
gestykulowała i co chwilę wybuchała niepohamowanym śmiechem, z przyzwyczajenia
zakrywając przy tym usta dłonią. Wbrew pozorom fakt, że dobrze się uczyła,
wcale nie oznaczał, że szatynka nie wiedziała co to zabawa. Jednak kłamstwem
byłoby powiedzieć, że spędzała mało czasu przy książkach, ponieważ weekendy
przeważnie poświęcała nauce. Lecz pomimo to zawsze znalazła chwilę dla swoich
znajomych.
Ramirez uważnie słuchała
szatynki, a gdy chciała się uśmiechnąć, mocno się rumieniła i spuszczała wzrok.
Wielu podejrzewało, że radość była dla niej wstydliwym uczuciem. Brązowowłosa
rzadko kiedy unosiła kąciki ust. A gdy już to robiła, zachowywała się tak,
jakby śmiech przynosił jej hańbę. Właściwie była ona osobą skrytą i nieśmiałą.
Niektórzy powiedzieliby, że nawet za bardzo. Jednak Julie przeważnie jej
broniła i mówiła, że to po prostu wynika z typu osobowości.
Crawford wstała z miejsca i
zarzuciła swoją torbę na ramię. Postanowiła przejść się po szkole, by przypomnieć
sobie miejsce, w którym będzie często przebywać przez następne kilka miesięcy.
Kim szła schodami prowadzącymi
na parter. Po drodze minęła Grace, która siedziała na stopniu, uważnie
przeglądając się w swoim lusterku. Brunetka co chwila poprawiała swoje włosy.
Lecz za każdym razem, gdy wydawało się, że lśniąca grzywka jest już
perfekcyjnie ułożona, dziewczyna znów zaczynała czesać ją od nowa. To była
prawdziwa obsesja na punkcie wyglądu.
Blondynka wreszcie dotarła na
parter. To właśnie tu znajdowało się serce liceum. Zawsze przebywało w tym
miejscu najwięcej uczniów.
Najpierw Kimberly dostrzegła
oczywiścię Mikę Evans. Ta dziewczyna wyraźnie potrzebowała być w centrum uwagi.
Dopiero co rozpoczął się rok szkolny, a szatynka już była otoczona adorującą ją
grupką nastolatków. Siostrzenica Phila Falafela była uznawana za szkolną
piękność, a tłumy zarówno chłopaków jak i dziewczyn wręcz marzyły o
przeprowadzeniu z nią choćby krótkiej rozmowy.
Crawford przez swoje zamyślenie
wpadła na Eddie’ego Jonesa.
-
Oj! Przepraszam, Eddie
- powiedziała.
Lecz ciemnoskóry nie zwrócił na
nią najmniejszej uwagi. Zwyczajnie szedł przez pełny korytarz z rękami w
kieszeniach od bluzy. Chłopak był ślepo wpatrzony w jeden punkt, jakby ktoś go
zaczarował. Nie przejmował się otaczającym go światem.
-
Hej, Eddie! – wołała kolegę.
Jones zatrzymał się i powoli
odwrócił do Kim. Posłał jej niepewny uśmiech i ruszył dalej.
Kimberly wryło w ziemię.
Dlaczego Eddie zachowywał się tak dziwnie? W życiu nie spodziewałaby się po nim
takiej reakcji. Blondynka postanowiła zostawić tą sytuację bez zbędnych
przemyśleń.
Dziewczyna zerknęła mimowolnie
w stronę drzwi od stołówki. Widok, który tam ujrzała przyprawił ją o szybsze
bicie serca. Blondynka uśmiechnęła się sama do siebie.
Przy szkolnej stołówce stał
Jack Brewer we własnej osobie wraz z Jerry’m Martinezem. Chłopcy o czymś żywo
rozmawiali. Szatyn chwalił się przed najlepszym przyjacielem świeżo nauczonym
saltem z karate. Co prawda Martinez zaśmiał się i zaczął bić brawo, jednak po
jego minie można było wywnioskować, że już miał dość popisów Jacka, które
często skupiały na sobie uwagę otoczenia.
Brewer był zauroczeniem
Crawford od prawie roku. Dziewczyna zauważyła go podczas nudnych zajęć z
historii, na które wspólnie chodzili przez pierwszy miesiąc po przepisaniu się
szatyna do Seaford High School. Chłopak spodobał się jej pod koniec
października i od tego momentu widywała go niestety jedynie na przerwach.
Przez poprzedni rok blondynka
starała się zebrać jak najwięcej informacji o Brewerze. W międzyczasie
dowiedziała się, że idolem Jacka był Bobby Wasabi- światowej sławy karateka,
który raz zagościł w Seaford. Nastolatek oczywiście był obecny na pokazie
mężczyzny.
Przesadna fascynacja karate
doprowadziła do zaniedbania nauki przez brązowowłosego, w wyniku czego nie zdał
on do klasy maturalnej. Na szczęście nie był sam. Towarzystwa na większości
lekcji dotrzymywał mu jego rówieśnik- Jerry.
W całej szkole rozbrzmiał
dzwonek.
Kim przymusowo wróciła pod salę
lekcyjną, w której za chwilę miały się rozpocząć zajęcia z hiszpańskiego.
Zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńCzuć, że wyjdzie z tego przyzwoita lekturka!
Trzymaj się ciepło^^
Ooo, dziękuję <3 Ty również się trzymaj :D
UsuńŚwietna lektura bedzie z tego tak jak poprzednie opowiadanie .
OdpowiedzUsuńZapraszam cie cieplutko do mnie :*
http://z-kopyta-inny-niz-wszystkie.blogspot.com
Dziękuję Ci :) Zaraz wchodzę na Twojego bloga i lecę komentować :*
UsuńHmm... ciekawe czy Jack wie o istnieniu Kim...
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny...
Zgadzam się z dziewczynami! Całkiem przyzwoita lekturka!
Czekam na nn^^
Czy Jack wie o istnieniu, Kim? Dobre pytanie, na które znajdzie się odpowiedź w następnych rozdziałach ;))
UsuńCudo *.* Nie mogłam doczekać się początku tego opowiadania!
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu i zazdroszczę talentu! ;D
A żeby Jack'a coś pierdyknęło i do Kim poszedł no! ;)
Czekam na nn ;>
Pozdrawiam :)
Oo, dziękuję ;)
UsuńUwierz, Jacka coś pierdyknie. Dopiero potem okaże się, co z tego wyjdzie ;)
Gdyby nie mój spontan i durny blogger, napisałabym komentarz wcześniej, a nie dopiero po prawie dobie ^.^
OdpowiedzUsuńJuż Ci pisałam, że podoba mi się pomysł, więc nie może mi się podobać pierwszy, wprowadzający do historii rozdział.
Bardzo dobre opisy osób i uczuć :) A gify świetnie dopełniają całość ;)
Dołączam do pytania Any - ciekawe, czy Jack wie, że w ogóle w szkole jest jakaś blondwłosa Kim? ;)
Zapowiada się dobrze, nie ma literówek, jedynie przecinki czasami znajdują się w nieodpowiednich miejscach :) Mam nadzieję, że psychicznie nastawiłaś się na to, że będę tu z każdym nowym rozdziałem i znowu urządzę akcję poszukiwawczą, jak znikniesz?
Pozdrawiam :*
Czekam na nn ^^
Nie może nie podobać *
UsuńHej, kochana :*
UsuńZostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award.
Więcej informacji tutaj : http://una-infinidad.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html
Tak, Cleo! Wiem, że jak coś, to akcja ratunkowa zostanie reaktywowana ;) Cieszę się, że podoba Ci się pierwszy rozdział :D A co do pytania o Jacka.. Myślę, że zna Kim z widzenia i pewnego wydarzenia, które jest opisane w drugim rozdziale :)
UsuńI wiem, że mam problem z tymi przeklętymi przecinkami haha ;)
Dziękuję za nominację :) Niedługo zajmę się Liebster Award :)
Usuńrozdział jest genialny, nie spodziewałam się, że Jack i Kim nie będą się znali!
OdpowiedzUsuńbrak słów po prostu.. CUDOWNIE !
mam nadzieję, że kolejny pojawi się wkrótce.
Trzymaj się ;*
i zapraszam do mnie na nn :)
http://opowiadania-kickin-it.blogspot.com/
Dziękuję za tak miły komentarz :)
UsuńZaraz do Ciebie zajrzę :D
Ooo, pierwszy rozdzialik jak najbardziej na plus, bardzo pozytywnie. Fajnie napisany i ciekawy. Jack wie o istnieniu Kim? Czekam niecierpliwie na kolejny epizod. Pozdrawiam cieplutko, Paciaa. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJack zna Kim z widzenia i mieli okazję porozmawiać, a to wszystko będzie opisane w drugim rozdziale, który dziś dodam :D
Swietny poczatek ;D
OdpowiedzUsuńTylko Kim jes za bardzo fanka Brewera mam nadzieje ze nie ma az takiej obsesji na jego punkcie i gdy tylko do niej zagada ona jaka sie jak glupia :D Nie birz sobie tego jako krytyke czy cos poprostu mowie ;)
Ale jest Okey ;D
Kocham Julka<33
Dziękuję :)
UsuńCo do Kim, to powiem, że Jack bardzo, bardzo, bardzo się jej podoba. I tak, to chyba niestety jest obsesja :( Możesz się zresztą o tym przekonać w późniejszych rozdziałach :)
25 yr old Technical Writer Isa Terbeck, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Defendor and Archery. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Ferrari 330 TRI/LM Spider. odwiedz strone tutaj
OdpowiedzUsuńadwokaci prawo karne rzeszow
OdpowiedzUsuń